W Rzeczpospolitej ukazał się wywiad z dr Barbarą Godlewską-Bujok. Prezentujemy jego treść.

Czy prawo zabrania zabierania dzieci do pracy?

Przede wszystkim należy zaznaczyć, że posłanka nie jest pracownikiem. Regulacje zawarte w kodeksie pracy jej zatem nie dotyczą. A nawet gdyby było inaczej to i tak nie ma w nim przepisów, które regulowałyby kwestie obecności dzieci w pracy. Co ciekawe ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora w ogóle jest ślepa na rodzicielstwo.

Można więc robić w tej kwestii co się chce?

Fakt, iż nie obowiązują żadne formalne obostrzenia nie oznacza całkowitej dowolności. Nie można lekceważyć choćby zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Poza tym powinniśmy kierować się zdrowym rozsądkiem. Przemyśleć, czy obecność dziecka pozwoli nam na wykonywanie obowiązków zawodowych. Wiele zależy od charakteru naszej pracy. W przypadku Sejmu nie widzę konfliktu interesów. Co więcej dostrzegam plusy takiej sytuacji m.in. w sferze edukacji. Dobrze, żeby dzieci miały świadomość, że ich rodzicie chodzą do pracy i w taki sposób zarabiają m.in. na ich potrzeby, że mają inne życie, które jest dla nich ważne. Parlamentarzyści pełnią też szczególną rolę w społeczeństwie i warto, żeby młodsze pokolenia o tym wiedziały.

A kiedy obecność dziecka w firmie byłaby niedopuszczalna?

Myślę, że są to wszystkie te rodzaje pracy, w których głównym argumentem będą kwestie bezpieczeństwa i higieny pracy, bezpieczeństwa żywności czy inne. Nie wyobrażam sobie, żeby dziecko mogło zostać przyprowadzone do fabryki, w której będzie narażone na czynniki niebezpieczne jak np. hałas. Biuro, sala sejmowa i czy np. siedziba redakcji to jednak co innego.

Czy powinno się jednak uzyskać każdorazowo zgodę od pracodawcy na przyjście z dzieckiem do pracy?

Myślę, że byłoby to mile widziane. Ona może być wyrażona w różnej formie. Niektórzy pracodawcy zwracają większą uwagę na kwestie formalne niż inni, a więc takiego uzgodnienia chcą. Jednak niejednokrotnie możemy zobaczyć dzieci obsługi restauracji czy sklepu, które siedzą i odrabiają lekcje w miejscu pracy rodzica. Poza tym, niezwykle często kiedy pracownik wykonuje obowiązki zdalnie to zdarza się, że dzieci też są przy nim. Z drugiej strony nie chodzi przecież o robienie komuś na złość. W wielu zakładach pracy organizuje się nawet takie dni, w których dzieci są przyprowadzane, żeby zobaczyły jak pracują ich rodzice.

Jakie korzyści mają z tego pracodawcy?

Jeżeli chodzi o przypadek posłanki, od którego wyszłyśmy, to myślę, że łamie on powszechne postrzeganie Sejmu jako instytucji poważnej i mówiąc wprost nieco sztywnej, wolnej od tak „przyziemnych” spraw jaką jest rodzina. A warto, żeby obywatele mieli świadomość, że są tam różni ludzie, na odmiennych etapach życia, którzy rozumieją ich potrzeby. Jeżeli chodzi o zwykłego pracodawcę to jest to pewien sposób motywowania pracownika. On czuje wówczas, że jego potrzeby są dla pracodawcy ważne. Dobrze wiemy, że nasze życie zawodowe często przenika się z prywatnym. Przykładowo były robione badania, które pokazywały, że ofiary przemocy partnerskiej są znacznie mniej efektywne w pracy.

Jeżeli jednak rodzicie sami nie chcą brać dzieci do pracy to jakie mają możliwości w nieoczekiwanej sytuacji?

W przypadku parlamentarzystów są one dość ograniczone. Z regulaminu Sejmu wynika co prawda, że za przyczyny usprawiedliwiające niemożność wzięcia przez posła udziału w posiedzeniu Sejmu lub komisji uważa się m.in. inne ważne, niemożliwe do przewidzenia lub nieuchronne przeszkody. Trudno jednak przesądzić, czy ewentualna niemożność zapewnienia opiekuna dla dziecka zostałyby zaliczona do tej kategorii. W przypadku choroby pociechy, nieoczekiwanego zamknięcia przedszkola czy choroby niani przysługuje im też zwolnienie od pracy, za które jest wypłacany jest zasiłek opiekuńczy jak wszystkim osobom opłacającym składki na ubezpieczenie chorobowe, ale tylko w przypadku kiedy dzieci nie ukończą 8 roku życia.

Pracownicy mają trochę więcej możliwości.

To prawda. Mają m.in. do wykorzystania dodatkowo dwa dni opieki w roku nad zdrowym dzieckiem do lat 14. Urlop na żądanie w wymiarze czterech dni w roku. W grę wchodzi też dodatkowy 5-dniowy urlop opiekuńczy oraz dwa dni wolnego z powodu działania siły wyższej. Mogą zawnioskować też o pracę zdalną okazjonalną w wymiarze 24 dni w roku.

To spora dysproporcja.

Tak. Aczkolwiek nam wszystkim powinno zależeć, żeby posłowie i senatorowie mogli wykonywać zadania, do których zostali przez nas wybrani. Skoro państwo stawia mocno na politykę prorodzinną to niech to pokaże. W Sejmie wzorem dużych korporacji powinny być np. kluby dziecięce. Tym bardziej, że w ostatnich latach te obrady zaczynały się często po godzinach pracy placówek opiekuńczych.

Wpis przygotowała: Sieć Cooperante

Zapraszamy do dyskusji!!!