W jednym z niedawno wydanych orzeczeń Sąd Najwyższy (sygn. akt II NSNc 13/23) rozpoznał skargę nadzwyczajną, którą wniósł Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców od wyroku w sprawie pomiędzy Zakładem Ubezpieczeń Społecznych a spółką z ograniczoną odpowiedzialnością zajmującą się weryfikowaniem przydatności gruntów dla potrzeb budownictwa i przedstawianiem wyników tych badań w dokumentacji geologiczno-inżynierskiej oraz geotechnicznej. Przedmiotem sporu we wskazanej sprawie, była kwalifikacja umów zawieranych z zatrudnionymi, a w konsekwencji podleganie ubezpieczeniu społecznemu. ZUS bowiem kwestionował praktykę firmy polegającą na wręczaniu umów o dzieło i w swoich decyzjach stwierdził, że w istocie były to zlecenia, a „zainteresowani” podlegają obowiązkowemu ubezpieczeniu społecznemu. Sądy obu instancji przyznały temu rację, ponieważ „czysto techniczne czynności polegające na wykonywaniu odwiertów”, a także wykonywane na tej podstawie metryki, nie nosiły cech dzieła, ponieważ były powtarzalne i odtwórcze. SN oddalił wniesioną przez firmę skargę nadzwyczajną, nie znajdując podstaw do uznania jej zasadności.

Wydawałoby się, że w powyższej sprawie nie ma nic zaskakującego. Zastanawiające jest jednak rozumowanie zaprezentowane przez SN, który powstrzymał się od oceny, czy dokonana w poprzednich wyrokach kwalifikacja umów jest właściwa. W orzeczeniu podkreślono bowiem, że „nie jest wykluczone zakwalifikowanie spornych umów jako umów o dzieło”, a także, iż stanowi to wybór pomiędzy dwoma możliwymi wykładniami, do którego prawo miały sądy badające sprawę, ponieważ ciężko jest wyznaczyć „linię demarkacyjną” między tymi stosunkami prawnymi.

Czy na pewno? Doktryna prawa pracy od dawna próbuje odpowiedzieć na pytanie o właściwą kwalifikację umów. W końcu ciągle posługujemy się podziałem na pracowników i niepracowników. Ciągle też podstawa zatrudnienia wpływa na prawa i obowiązki, a także ma swoje skutki chociażby na płaszczyźnie ubezpieczeń społecznych, jak to miało miejsce w tej sprawie. Wyrażona w kodeksie cywilnym zasada swobody umów, pozwala co prawda na możliwość wyboru podstawy stosunku prawnego, jednak trzeba mieć na uwadze, że ta może zostać zakwestionowana. Wydawałoby się więc, że w obowiązujących stosunkach społeczno-gospodarczych na problem, z którym zmierzyły się sądy, powinna być jednoznaczna odpowiedź.    

Więcej: LINK; LINK; LINK

Wpis przygotował: Piotr Sypecki, Uniwersytet Łódzki

Zapraszamy do dyskusji!!!