Każdy film potrzebuje statystów – osób, które będą tworzyły swoiste „tło” dla aktorów odgrywających główne role. Mimo że bez nich większość filmów by nie powstała, to ich udział jest przez widzów niedostrzegany, a nawet nie są oni wymieniani w napisach końcowych wraz z resztą obsady. Niedoceniani są również w sferze finansowej – często oferowane im stawki nie przekraczają 200 złotych netto za dzień zdjęciowy. W ostatnich dniach temat zarobków tej grupy powrócił w związku z ogłoszeniem castingu do nowego filmu Patryka Vegi. Statyści mieliby otrzymać 130 złotych za dzień a dodatkowo 50 złotych za obowiązkowe przymiarki. Wyliczono, że przy dwunastogodzinnym dniu zdjęciowym (co jest normą w branży) przekłada się to na około 11 złotych za godzinę pracy. Statyści muszą bowiem czekać wiele godzin na planie, aby na chwilę pojawić się przed kamerą. Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa uznał, że warunki te nie są zgodne z przepisami prawa pracy. Czy aby na pewno?

              Praktyka pokazuje, że statystom najczęściej oferuje się umowę o dzieło, co do której nie stosuje się przepisów o minimalnym wynagrodzeniu jak w przypadku umowy o pracę oraz zlecenia. Zdaniem agencji aktorskich wynika to z brzmienia art. 85 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – działanie statysty można uznać za artystyczne wykonanie, które skutkuje powstaniem dzieła, które w drodze umowy jest przenoszone na agencję. Powołana interpretacja może jednak budzić wątpliwości w świetle prawa własności intelektualnej. We wspomnianym art. 85 wymieniono, że chodzi o działania aktorów, recytatorów, dyrygentów, instrumentalistów, wokalistów, tancerzy i mimów oraz innych osób w sposób twórczy przyczyniających się do powstania wykonania. Niektórzy przedstawiciele doktryny zauważają, że praca statystów nie ma charakteru twórczego (Zob. A. Gołaszewska [w:] Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz, red. W. Machała, R. M. Sarbiński, Warszawa 2019, art. 85). Oznaczałoby to, że w wyniku ich działań nie powstaje dzieło, które mogłoby być przedmiotem umowy. Pokazuje to, że praktyka wykształcona przez rynek w istocie może stać w sprzeczności z obowiązującymi przepisami.  

              Od lat postuluje się wprowadzenie przepisów, które gwarantowałyby minimalną stawkę godzinową w przypadku statystów albo chociaż rozwiązań organizacyjnych, aby nie spędzali oni całego dnia na planie. Być może większą uwagę należy skierować na rodzaj zawieranych umów.

Więcej: LINK; LINK.   

Wpis przygotował: Piotr Sypecki, Uniwersytet Łódzki

Zapraszamy do dyskusji!!!